5/09/2018
Dziś przygotowałam kolejną odsłonę projektu denko. W najbliższym czasie nastąpią duże zmiany w moim życiu m.in. przeprowadzka do nowego domu. W związku z tym staram się zminimalizować ilość moich rzeczy, bo wiadomo - im mniejsza ilość przedmiotów podczas przeprowadzki, tym wygodniej. Kosmetyki są tylko kroplą w morzu, ale zawsze to trochę mniej rzeczy do zabrania. Oprócz sukcesywnego zużywania, staram się znacznie ograniczyć zakupy kosmetyczne. W sierpniu kupiłam tylko dwa produkty, co w porównaniu do poprzednich miesięcy, jest sukcesem ;) Zapraszam do krótkich recenzji kosmetyków, które wykończyłam w lipcu i sierpniu.
Yves Rocher - antyperspirant w kulce o zapachu kwiatu bawełny. Nie przepadam za produktami w kulce, ponieważ trzeba czekać aż wyschną, dlatego bardzo długo zajęło mi jego zużycie. Nie mam problemów z potliwością, ale dla osób, które się z nimi borykają, mógłby być za słaby. Czasami zostawiał biały ślad na czarnych ubraniach.
Too Faced - miniatura bazy pod podkład Hangover. Przyjemnie pachniała kokosem. Używałam jej zamiast kremu pod makijaż. Była w porządku, ale generalnie baz nie używam, zużyłam jako ciekawostkę.
Clinique - próbka kremu. Świetny: odpowiadał mi formułą i poziomem nawilżenia, jakie dawał. Naprawdę fajny i być może kiedyś skuszę się na pełną wersję.
Aeternum - próbka kremu na noc. Fajny krem, pozostawił pozytywne wrażenie.
Yves Rocher - krem do rąk z arniką. Bardzo dobrze nawilżał dłonie, był wydajny i miał dość bogatą konsystencję. Godny uwagi.
Vianek - normalizująca maseczka do twarzy do cery tłustej i normalnej z glinką zieloną i węglem aktywnym. Saszetka wystarczyła na dwa użycia. Była w porządku. Skóra po jej użyciu wyglądała ładniej, a słowo "normalizująca" idealnie do niej pasuje.
Bielenda - próbki kremu do twarzy przeciw zmarszczkom. Zużyłam je na noc i wrażenie pozostawiły naprawdę pozytywne.
Organique - balsam do ciała z masłem shea. To było bardzo, bardzo gęste masło. Trochę niewygodne w używaniu, ponieważ trzeba było je rozgrzać, by wydobyć i rozsmarować. Ten trud jednak się opłacił, ponieważ bardzo mocno i trwale nawilżało i odżywiało skórę, a ponadto pięknie pachniało.
Biolaven - płyn micelarny. To któreś z kolei zużyte opakowanie bardzo dobrego produktu. Zdecydowanie polecam.
Biolaven - krem do twarzy na dzień. Na dzień raczej za tłusty, stosowałam go głównie na noc. Nie przepadam za zapachem lawendy, ale w tym wydaniu był do zaakceptowania. Był ok, nie zrobił mi niczego złego, ale nie zachwycił mnie na tyle, by kupić ponownie.
Colgate - pasta do zębów. Fajna.
Receptury Babuszki Agafii - solna pasta do zębów. Była fajna, ale nie kupię jej ponownie.
Vianek - nawilżający tonik-mgiełka do twarzy. Był dobry, przyjemnie pachniał i dawał poczucie nawilżenia.
Vichy - krem pod oczy. Nie zauważyłam, żeby jakoś specjalnie nawilżał, a gdy przypadkiem dostał się do oczu, potwornie szczypał. Nie polecam.
Nivea - żel pod prysznic. Bardzo przyjemny żel o pięknym zapachu kwiatów wiśni. Dobrze się pienił, był wydajny i nie wysuszał skóry.
Flos-Lek - żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim i chabrem bławatkiem. Nie lubiłam tego produktu, ponieważ nie nawilżał skóry, a delikatnie ją ściągał. Zastosowany pod makijaż bardzo się rolował. Nie polecam.
Uriage - olejek do demakijażu. W przeciwieństwie do wspomnianego niżej olejku Vianka, ten można było zmyć samą wodą. Mimo to i tak później używałam żelu. Generalnie był w porządku.
Sylveco - peeling oczyszczający do twarzy. To już któreś z kolei zużyte opakowanie. Bardzo go lubię za to, że posiada bardzo drobno zmielony korund. Bardzo dobrze oczyszcza skórę i jej nie podrażnia. Nie ma zbyt przyjemnego zapachu, ale to mi nie przeszkadza.
Ecocera - puder ryżowy. Był to bardzo wydajny i mocno matujący puder sypki. Trzeba było uważać, by nałożyć go z umiarem, bo nałożony w nadmiarze lekko bielił skórę (jednak ten efekt był chwilowy). Ja aktualnie nie potrzebuję aż tak dużego zmatowienia, ale dla osób których cera mocno przetłuszcza się w ciągu dnia, może być wybawieniem.
Marion - plaster na nos. W poprzednim denku napisałam, że jest do niczego. Miałam jeszcze jeden w zapasie, użyłam i muszę zwrócić mu honor, ponieważ tym razem naprawdę zadziałał. Myślę, że jeszcze go kupię.
Garnier - płyn micelarny. Chyba nie ma osoby, która nie zna tego produktu. Mój ulubieniec, który nie podrażnia i świetnie zmywa każdy makijaż. Polecam.
Vianek - łagodzący olejek do demakijażu. Stosowałam go jako pierwszy etap demakijażu. Plus za to, że można było nim zmywać również oczy. Sprawdzał się dobrze, był bardzo wydajny, jednak nie ma on w składzie emulgatora i nie zmyjemy go samą wodą, trzeba użyć żelu (co mnie nie przeszkadza, bo i tak bym jeszcze tego produktu do oczyszczania użyła). Nie jest to dla mnie niezbędny krok demakijażu, dlatego kiedy zużyję wszystkie produkty tego typu, raczej z tego kroku zrezygnuję.
Yves Rocher - płukanka octowa z malin do włosów. Stosowałam go przed ostatnim płukaniem. Pachniał przepięknie i ładnie nabłyszczał włosy.
Bielenda - żelowa maseczka ultra nawilżająca. Faktycznie nawilżyła skórę, zrobiła na mnie dobre wrażenie.
Barnangen - masło do ciała. Przyjemny produkt, który szybko się wchłaniał i dobrze nawilżał. Zapachem przypominał trochę krem Nivea. Był fajny, ale szybko mi się znudził.
Be Beauty - chusteczki do demakijażu. Do demakijażu użyłam ich może dwa razy, jednak po nich oczywiście użyłam żelu do mycia twarzy. Były słabo nawilżone, nie dałyby rady usunąć makijażu i dlatego nie mogę ich polecić. Zużyłam do rąk i przetarcia toaletki.
Bielenda - płyn dwufazowy. Ulubiony produkt do demakijażu oczu. Świetnie sobie radzi i nie podrażnia. W zapasie mam kolejny. Polecam.
Nivea - szampon do włosów matowych i pozbawionych blasku. Bardzo dobrze się u mnie sprawdził, mocno się pienił, zdecydowanie spełnił moje wymagania jeśli chodzi szampony.
Facelle - chusteczki do higieny intymnej. Bardzo dobre do odświeżenia się na przykład przed wizytą u lekarza. Nie podrażniały, polecam.
Uriage - żel do mycia twarzy. Świetny żel, gdy zużyję moje zapasy, chętnie kupię pełną wersję.
Uriage - krem pod oczy. Nic specjalnego, dla mnie zbyt słabo nawilżał.
Origins - orzeźwiający peeling do twarzy. Potwornie długo go zużywałam... to była męka. Jako peeling nie sprawdził się w ogóle, był to raczej żel do mycia twarzy z delikatnymi drobinkami czegoś. Używałam do porannego oczyszczenia twarzy. Jedyny jego plus to pomarańczowy zapach. Nie jest warty swojej ceny.
Yves Rocher - peeling do ciała z pudrem z pestek moreli. Bardzo dobrze zmielony peeling, nie bardzo mocny zdzierak, ale do bardziej wrażliwych miejsc typu dekolt, sprawdzał się idealnie. Do tego pięknie pachniał morelami.
Avene - miniaturka kremu z filtrem 50 dla cery tłustej. Świetny, nietłusty, pod makijażem sprawdził się idealnie. Godny uwagi.
Isana - odżywka do włosów brązowych. Świetna odżywka, którą zużyłam nie pierwszy raz. Włosy po jej użyciu są miękkie i lśniące, a ponadto ich brązowy kolor jest ładnie podkreślony.
Estee Lauder - krem do twarzy. Miał bogatą konsystencję, dobrze nawilżał i odżywiał skórę. Stosowałam go na noc i rano skóra wyglądała bardzo ładnie.
Essence - żel do brwi w odcieniu 02 browny brows. Najlepszy produkt do brwi, jaki dotąd używałam. To drugie zużyte opakowanie, a w użyciu mam kolejne. Lubię go za to, że mogę zastosować go solo i moje brwi wyglądają tak, jak chcę. Ma kolor identyczny z moimi brwiami i jest bardzo tani.
To już wszystkie produkty zużyte w ostatnim czasie. Dajcie znać czy zgadzacie się z moimi opiniami o nich.
Too Faced - miniatura bazy pod podkład Hangover. Przyjemnie pachniała kokosem. Używałam jej zamiast kremu pod makijaż. Była w porządku, ale generalnie baz nie używam, zużyłam jako ciekawostkę.
Clinique - próbka kremu. Świetny: odpowiadał mi formułą i poziomem nawilżenia, jakie dawał. Naprawdę fajny i być może kiedyś skuszę się na pełną wersję.
Aeternum - próbka kremu na noc. Fajny krem, pozostawił pozytywne wrażenie.
Yves Rocher - krem do rąk z arniką. Bardzo dobrze nawilżał dłonie, był wydajny i miał dość bogatą konsystencję. Godny uwagi.
Vianek - normalizująca maseczka do twarzy do cery tłustej i normalnej z glinką zieloną i węglem aktywnym. Saszetka wystarczyła na dwa użycia. Była w porządku. Skóra po jej użyciu wyglądała ładniej, a słowo "normalizująca" idealnie do niej pasuje.
Bielenda - próbki kremu do twarzy przeciw zmarszczkom. Zużyłam je na noc i wrażenie pozostawiły naprawdę pozytywne.
Organique - balsam do ciała z masłem shea. To było bardzo, bardzo gęste masło. Trochę niewygodne w używaniu, ponieważ trzeba było je rozgrzać, by wydobyć i rozsmarować. Ten trud jednak się opłacił, ponieważ bardzo mocno i trwale nawilżało i odżywiało skórę, a ponadto pięknie pachniało.
Biolaven - płyn micelarny. To któreś z kolei zużyte opakowanie bardzo dobrego produktu. Zdecydowanie polecam.
Biolaven - krem do twarzy na dzień. Na dzień raczej za tłusty, stosowałam go głównie na noc. Nie przepadam za zapachem lawendy, ale w tym wydaniu był do zaakceptowania. Był ok, nie zrobił mi niczego złego, ale nie zachwycił mnie na tyle, by kupić ponownie.
Colgate - pasta do zębów. Fajna.
Receptury Babuszki Agafii - solna pasta do zębów. Była fajna, ale nie kupię jej ponownie.
Vianek - nawilżający tonik-mgiełka do twarzy. Był dobry, przyjemnie pachniał i dawał poczucie nawilżenia.
Vichy - krem pod oczy. Nie zauważyłam, żeby jakoś specjalnie nawilżał, a gdy przypadkiem dostał się do oczu, potwornie szczypał. Nie polecam.
Nivea - żel pod prysznic. Bardzo przyjemny żel o pięknym zapachu kwiatów wiśni. Dobrze się pienił, był wydajny i nie wysuszał skóry.
Uriage - olejek do demakijażu. W przeciwieństwie do wspomnianego niżej olejku Vianka, ten można było zmyć samą wodą. Mimo to i tak później używałam żelu. Generalnie był w porządku.
Sylveco - peeling oczyszczający do twarzy. To już któreś z kolei zużyte opakowanie. Bardzo go lubię za to, że posiada bardzo drobno zmielony korund. Bardzo dobrze oczyszcza skórę i jej nie podrażnia. Nie ma zbyt przyjemnego zapachu, ale to mi nie przeszkadza.
Ecocera - puder ryżowy. Był to bardzo wydajny i mocno matujący puder sypki. Trzeba było uważać, by nałożyć go z umiarem, bo nałożony w nadmiarze lekko bielił skórę (jednak ten efekt był chwilowy). Ja aktualnie nie potrzebuję aż tak dużego zmatowienia, ale dla osób których cera mocno przetłuszcza się w ciągu dnia, może być wybawieniem.
Marion - plaster na nos. W poprzednim denku napisałam, że jest do niczego. Miałam jeszcze jeden w zapasie, użyłam i muszę zwrócić mu honor, ponieważ tym razem naprawdę zadziałał. Myślę, że jeszcze go kupię.
Garnier - płyn micelarny. Chyba nie ma osoby, która nie zna tego produktu. Mój ulubieniec, który nie podrażnia i świetnie zmywa każdy makijaż. Polecam.
Vianek - łagodzący olejek do demakijażu. Stosowałam go jako pierwszy etap demakijażu. Plus za to, że można było nim zmywać również oczy. Sprawdzał się dobrze, był bardzo wydajny, jednak nie ma on w składzie emulgatora i nie zmyjemy go samą wodą, trzeba użyć żelu (co mnie nie przeszkadza, bo i tak bym jeszcze tego produktu do oczyszczania użyła). Nie jest to dla mnie niezbędny krok demakijażu, dlatego kiedy zużyję wszystkie produkty tego typu, raczej z tego kroku zrezygnuję.
Yves Rocher - płukanka octowa z malin do włosów. Stosowałam go przed ostatnim płukaniem. Pachniał przepięknie i ładnie nabłyszczał włosy.
Bielenda - żelowa maseczka ultra nawilżająca. Faktycznie nawilżyła skórę, zrobiła na mnie dobre wrażenie.
Barnangen - masło do ciała. Przyjemny produkt, który szybko się wchłaniał i dobrze nawilżał. Zapachem przypominał trochę krem Nivea. Był fajny, ale szybko mi się znudził.
Be Beauty - chusteczki do demakijażu. Do demakijażu użyłam ich może dwa razy, jednak po nich oczywiście użyłam żelu do mycia twarzy. Były słabo nawilżone, nie dałyby rady usunąć makijażu i dlatego nie mogę ich polecić. Zużyłam do rąk i przetarcia toaletki.
Bielenda - płyn dwufazowy. Ulubiony produkt do demakijażu oczu. Świetnie sobie radzi i nie podrażnia. W zapasie mam kolejny. Polecam.
Nivea - szampon do włosów matowych i pozbawionych blasku. Bardzo dobrze się u mnie sprawdził, mocno się pienił, zdecydowanie spełnił moje wymagania jeśli chodzi szampony.
Facelle - chusteczki do higieny intymnej. Bardzo dobre do odświeżenia się na przykład przed wizytą u lekarza. Nie podrażniały, polecam.
Uriage - żel do mycia twarzy. Świetny żel, gdy zużyję moje zapasy, chętnie kupię pełną wersję.
Uriage - krem pod oczy. Nic specjalnego, dla mnie zbyt słabo nawilżał.
Origins - orzeźwiający peeling do twarzy. Potwornie długo go zużywałam... to była męka. Jako peeling nie sprawdził się w ogóle, był to raczej żel do mycia twarzy z delikatnymi drobinkami czegoś. Używałam do porannego oczyszczenia twarzy. Jedyny jego plus to pomarańczowy zapach. Nie jest warty swojej ceny.
Yves Rocher - peeling do ciała z pudrem z pestek moreli. Bardzo dobrze zmielony peeling, nie bardzo mocny zdzierak, ale do bardziej wrażliwych miejsc typu dekolt, sprawdzał się idealnie. Do tego pięknie pachniał morelami.
Avene - miniaturka kremu z filtrem 50 dla cery tłustej. Świetny, nietłusty, pod makijażem sprawdził się idealnie. Godny uwagi.
Isana - odżywka do włosów brązowych. Świetna odżywka, którą zużyłam nie pierwszy raz. Włosy po jej użyciu są miękkie i lśniące, a ponadto ich brązowy kolor jest ładnie podkreślony.
Estee Lauder - krem do twarzy. Miał bogatą konsystencję, dobrze nawilżał i odżywiał skórę. Stosowałam go na noc i rano skóra wyglądała bardzo ładnie.
Essence - żel do brwi w odcieniu 02 browny brows. Najlepszy produkt do brwi, jaki dotąd używałam. To drugie zużyte opakowanie, a w użyciu mam kolejne. Lubię go za to, że mogę zastosować go solo i moje brwi wyglądają tak, jak chcę. Ma kolor identyczny z moimi brwiami i jest bardzo tani.
To już wszystkie produkty zużyte w ostatnim czasie. Dajcie znać czy zgadzacie się z moimi opiniami o nich.
Tonik/mgiełkę z Vianka wolę w wersji łagodzącej :)
OdpowiedzUsuńile kosmetyków udało Ci się wyzerować :) całą masę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog modowy
Wszystko na tym blogu jest wyśmienite.Na pewno będę tutaj bardzo często zaglądał.
OdpowiedzUsuńPłukankę malinową właśnie stosuję i bardzo ją polubiłam - nie tylko za zapach:))
OdpowiedzUsuńTrochę tego zdenkowałaś :) planuję zakup płukanki z YR :)
OdpowiedzUsuńwspaniały projekt !
OdpowiedzUsuńwarto czasami popracować nad tym co się lubi !
OdpowiedzUsuńJa tez planuję takie porządki za niedługo :)
OdpowiedzUsuńciekawe tutaj wpisy!
OdpowiedzUsuńOby więcej takich wpisów!
OdpowiedzUsuń