19/10/2020
Green Pharmacy - płyn micelarny. To już chyba trzecie zużyte opakowane tego produktu. Plus za wydajność, robił swoje. Nie ma idealnego składu, ale nic złego mojej skórze nie zrobił.
Nature Love - dezodorant. Świetnie się u mnie sprawdził. Kiedyś nie lubiłam formy sztyftu, ale po tym produkcie chyba się przekonam. Był bardzo wydajny i działał. Teraz używam nienaturalny spray, ale już tęsknię za tym. Kupiłam go w TK Maxx.
Oriflame - mydło w kostce o zapachu wody kokosowej i melona. Zachowało swoją formę do końca. Nie przesuszało dłoni. Zapach średni, ledwo wyczuwalny.
Duetus - próbka kremu na noc. Miał działanie mocno matujące. Nawet gdyby mi się spodobał, to nie kupiłabym ze względu na zapach - okropny, dla mnie nie do zaakceptowania. Dotąd nie spotkałam się z takim zapachem w kosmetyku.
Vianek - próbka normalizującego kremu na noc z ekstraktem z pokrzywy. Próbka wystarczyła na trzy razy. Spodobał mi się, mogłabym go kupić, choć ma lekko nieładny zapach. Oczywiście w porównaniu do opisanego wyżej, jest piękny.
Vianek - odżywczy żel myjący do twarzy. Bardzo delikatny i przyjemnie pachnący. Stosowałam rano i wieczorem, polecam.
Bi-es - żel pod prysznic. Mył, nie przesuszał. Pachniał przepięknie. Zapach przypominał mi trochę Aurę Muglera.
Avon - kąpiel do stóp o zapachu słodkiej wanilii. Bardzo słaby i nie nie robiący produkt, nie warty uwagi.
Vianek - próbka kremu intensywnie odżywczego na noc. Dość gęsty, miał kolor pomarańczowy, nie zachwycił mnie.
Mydło miodowe - nie znam marki, kupione za granicą. Aktualnie w użyciu, bardzo przyjemne.
Lovely - puder sypki transparentny. Działanie super, ale pierwszy raz puder skończył mi się tak szybko - bardzo niewydajny.
Linda - mydło w płynie kokosowe. Zapach przyjemny, działanie też w porządku, nie przesuszało moich dłoni. Duże ekonomiczne opakowanie.
Yves Rocher - krem do rąk o zapachu wanilii i bergamotki. Działanie, zapach (piękny) i konsystencja: wszystko świetne.
Avon - podkład w odcieniu nude. Lubiłam go, bo wyglądał bardzo ładnie, ale był dość suchy i szybko zastygał. Najlepiej wyglądał nałożony na krem mocno nawilżający.
Eveline - sypki puder bananowy. Wyglądał bardzo ładnie, ale był bardzo niewydajny.
Catrice - kredka do brwi nr 030. Miała ładny odcień ciemnego brązu. Była wydajna i miała fajną szczoteczkę.
Avon - żel pod prysznic o zapachu jabłka i czereśni. Zapach wg mnie nie był typowo świąteczny, był po prostu owocowy. Chętnie używałam go latem. Nie przesuszał, spełniał swoją funkcję. Lubię żele tej marki i mam ich jeszcze kilka w zapasie.
Avon - żel pod prysznic o zapachu piwoni i piżma. Zapach piękny, intensywny, perfumowy. Działanie jak wyżej. Polecam.
Rosadia - próbka odżywczego kremu na noc. Gesty, odżywczy, dość ciężki, ładnie pachniał, ale nie zachwycił na tyle by kupić pełen wymiar.
Vianek - próbka przeciwzmarszczkowego kremu na dzień do cery tłustej. Dość gęsty, ale nadawał się pod makijaż. Jednak był zbyt przeciętny, by go kupić.
Sylveco - próbka odbudowującego szamponu pszeniczno-owsianego. Był w porządku, ale wersja z betuliną bardziej przypadła mi do gustu.
Yankee Candle - wosk warm cashmere. Zapach ciepły, otulający, kojarzący się z luksusem, w sam raz na zimniejsze dni.
Avon - próbka pomadki w odcieniu berry blast. Jest to moja ulubiona seria pomadek tej marki, a matowych w ogóle. Są matowe, ale nie "na wiór", są trwałe i bardzo przyjemne w noszeniu. Mój ulubiony z tej serii to marvelous mocha. Ten kolor: fuksjowy, niezbyt do mnie pasował.
Essence - lakier do paznokci w odcieniu nr 44 on air. Kolor jasny złoty, brokatowy. Szybko zastygał, długo się utrzymywał na paznokciach. Świetny.
Annabelle Minerals - próbka różu mineralnego w odcieniu honey. Bardzo wydajny i mocno napigmentowany. Trzeba było uważać, by nie przesadzić z ilością. Dla mnie nie był to róż, lecz bardzo ciepły bronzer. Lubiłam.
Wilcza Jagoda - próbka mydła malina z solą. Zapach delikatny, ledwo wyczuwalny. Po umyciu nim ciała, od razu po spłukaniu, skóra była mocno umyta, jakby tępa. Nie dla mnie.
Ole Henriksen - próbka żelu do mycia twarzy. Pięknie pachniał pomarańczami, bardzo naturalne. Przypominał mi produkty z pomarańczowej serii Origins. Bardzo dobre wrażenie na mnie zrobił.
Babydream - żel do mycia i szampon. To już trzecie zużyte opakowanie i nie ostatnie. Świetnie się sprawdza u małych dzieci. Nie podrażnia, delikatnie myje, przyjemnie pachnie. Polecam.
Babydream - lotion pielęgnacyjny. Mimo, że dedykowany jest dzieciom, zużyłam ja. Dobrze nawilżał, miał dobry skład i delikatny zapach. Polecam.
Yope - szampon do włosów przetłuszczających się. U mnie naturalne szampony zwykle średnio się sprawdzają. Ten był nawet w porządku, ale jak to zwykle bywa, trzeba było go bardzo dużo nałożyć, by dobrze umyć skórę głowy. Zapach był autentyczny, faktycznie pachniał jak świeżo skoszona trawa.
Dermaglin - kremowa maseczka oczyszczająca z zielonej glinki. Skóra po jej użyciu była odświeżona i wyglądała lepiej. Polecam, była dostępna w Biedronce.
Fitokosmetik - nawilżający krem do twarzy. Stosowałam go na dzień pod makijaż. To taki zwykły, ale przyjemny krem. Błyskawicznie się wchłaniał. Po wchłonięciu nawilżenie niestety nie było wyczuwalne. Miał dobry skład i niską cenę.
Le Petit Marseiliais - żel pod prysznic o zapachu maliny i piwonii. Zapach ładny, ale nie urzekający. Działanie w porządku, ale mam tyle produktów do mycia w zapasie, że nie kupię ponownie.
Fitomed - tonik ziołowy, nawilżający do cery suchej i wrażliwej. Bardzo przyjemnie mi się go używało. Polecam.
Biolaven - próbka kremu na dzień. Kiedyś zużyłam pełen wymiar. Dobry krem, godny polecenia.
Sylveco - próbka łagodzącego kremu pod oczy. Konsystencja bardzo lekka, ale wyczuwałam nawilżenie. Dawno temu zużyłam pełnowymiarowe opakowanie. Byłam zadowolona, choć wolę gęstsze, bogatsze kremy pod oczy.
Sylveco - próbka balsamu myjącego do włosów z betuliną. Bardzo dobry. Dobrze mył, a jednocześnie był delikatny. Chętnie kupiłabym pełną wersję.
Babydream Mamas- olejek pielęgnacyjny. Stosowałam tylko na brzuch. Ładnie pachniał. Jedyny minus to fakt, że bardzo brudził ubrania, w zasadzie nie do odprania.
Zapraszam do kolejnej odsłony...
Projekt denko to super sprawa! Ja osobiście nie lubię marnować produktów, na które wydaję sporo ciężko zarobionych pieniędzy... a taki projekt denko jest dobrą motywacją do zużycia kosmetyków no i oczywiście przy okazji można sprawdzić daty ważności naszych kosmetyków. Czasami daty mnie po prostu zaskakują! Dlatego warto raz na jakiś czas zrobić solidny przegląd produktów kosmetycznych w swojej łazience. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSame ciekawe produkty. Miałam okazję przetestować kilka
OdpowiedzUsuńŚwietne artykuły
OdpowiedzUsuńCała masa fantastycznych produktów :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Same interesujące produkty
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta twoje wpisy
OdpowiedzUsuńpomocny wpis!
OdpowiedzUsuńciekawych rzeczy człowiek się tu może dowiedzieć, będę polecać znajomym tą stronę.
OdpowiedzUsuńcoś niesamowitego
OdpowiedzUsuń