sobota, 5 maja 2018

Projekt denko - kwiecień

5/05/2018


Zwykle w jednym wpisie opisuję zdenkowane produkty pochodzące z dwóch miesięcy. Dzisiejsza prezentacja zużytych przeze mnie kosmetyków będzie wyjątkowa, ponieważ przedstawię zużycia tylko z jednego miesiąca. Ostatnio porządnie wzięłam się za zużywanie już otwartych produktów i dużo nazbierało mi się ich już w kwietniu, więc nie ma sensu czekać z ich prezentacją. Zapraszam do lektury :)



Avon - peeling do stóp kokosowy. Przyjemnie pachniał, miał niewielkie drobinki peelingujące. Nie był zły, jednak do stóp preferuję mocniejsze zdzieraki.

Organique - krem upiększający dla cery tłustej i mieszanej. Generalnie masakra. Od razu po nałożeniu i przypudrowaniu (co jest konieczne, bo się świeci) na skórze nie wygląda źle, ale po jakimś czasie znacznie ciemnieje. Nie zużyłam, oddam go mamie, bo myślę, że odcień może jej pasować.

Yves Rocher - płyn micelarny. Miniaturka, którą znalazłam w kalendarzu adwentowym (jak inne pojawiające się u mnie w denkach mini- produkty tej marki), która dobrze się sprawdziła. W zapasie mam pełną wersję.



Sylveco - ziołowy płyn do płukania jamy ustnej. Świetny, nie miał ostrego smaku, którego nie toleruję w tego typu płynach, miał naturalny skład (m.in. miętę pieprzową, szałwię lekarską, rozmaryn lekarski, goździki) i dużą pojemność. Polecam.

Dove - odżywka do włosów w sprayu bez spłukiwania do włosów zniszczonych. Świetnie się sprawdziła. Używałam jej na wilgotne włosy przed suszeniem. Była bardzo wydajna. Zapach miała nieziemski.

Cien - nawilżane chusteczki odświeżające. Nosiłam je w torebce do odświeżenia dłoni czy nawet oczyszczenia butów w ciągu dnia. Były dobrze nawilżone i świetnie się sprawdzały. W użyciu kolejne.


Stara Mydlarnia - żel pod prysznic. Autentycznie pachniał białą czekoladą. Miał kremową konsystencję, a używanie go pod prysznicem było przyjemnością dla zmysłów. Polecam.

Colgate - pasta do zębów. Fajna.

Rimmel - korektor w kremie Lasting Finish w odcieniu 020 ivory. Nie zużyłam go do końca, ponieważ jest już ze mną zbyt długo, a poza tym jest dla mnie o wiele za jasny. Kiedyś był w porządku, teraz niestety nie. Generalnie jest podobny do kamuflażu w kremie Catrice.


Vianek - wzmacniający płyn micelarny tonik 2w1 do cery naczynkowej z ekstraktem z kwiatów czarnego bzu. Generalnie nie lubię produktów 2w1, ale też sprawdził się bardzo dobrze.

L'biotica - maska do włosów intensywnie regenerująca. Nie mam do niej zastrzeżeń, ale nie zauważyłam widocznej różnicy w wyglądzie moich włosów po jej użyciu. Być może były trochę bardziej wygładzone. Koniecznie muszę dodać, że była niewydajna.

Avon - top coat. Mój ulubiony produkt, który faktycznie znacznie przedłuża trwałość lakieru do paznokci. W użyciu mam oczywiście kolejny.


Ziaja - tonik antyoksydacyjny z kwasem hialuronowym. Fajny, miał w  miarę w porządku skład (jak na Ziaję) i przyjemny zapach. Polecam wypróbować.

Farmona - peeling do ciała. Ładnie pachniał, zużyłam go do peelingu stóp i w tej roli sprawdził się dość dobrze.

Rimmel - korektor w pędzelku Match Perfection w odcieniu 030 classic beige. Używałam go jedynie pod oczy i był świetny. Nie wchodził w zmarszczki, krycie miał średnie, ale dla mnie wystarczające. Serdecznie go polecam.


Bourjois - podkład 123 Perfect w odcieniu 51 light vanilla. Nie zużyłam w całości, ponieważ po podkłady sięgam jedynie "od święta", a jest już ze mną zbyt długo. Generalnie był w porządku.

Resibo - multifunkcyjny peeling do twarzy. Były to dwie saszetki, które wystarczyły na cztery użycia. Producent zaleca, żeby nałożyć peeling na twarz, przemasować i pozostawić na 15 minut. Tak zrobiłam i byłam zachwycona efektem, jaki dał. Jest to połączenie peelingu mechanicznego z enzymatycznym. Moja skóra po jego użyciu była lekko zaczerwieniona, jednak zaczerwienienie zniknęło po około 15 minutach. Nie wiem czy skuszę się na cały produkt, jednak wersję saszetkową z pewnością jeszcze kupię.

Zara - woda toaletowa Rose. Ilość moich flakoników jest bardzo duża, więc bardzo cieszę się, że coś mi z tej mojej kolekcji ubyło. Bardzo lubiłam ten zapach, był świeży, lekki, kobiecy, w sam raz na co dzień. Nie jest to typowy różany zapach, jak podpowiada nazwa. Nie wiem, czy jest jeszcze dostępny, możliwe, że tak. W ogóle polecam zaglądać do Zary na półki z zapachami, bo ich oferta jest szeroka i bardzo ciekawa.



Yves Rocher - szampon oczyszczający z wyciągiem z pokrzywy do włosów przetłuszczających się. Bardzo dobrze oczyszczał włosy i skórę głowy. Jednak jego zapach nie był zbyt przyjemny, a na dodatek bardzo długo utrzymywał się na włosach, nawet po użyciu odżywki czy innego produktu do pielęgnacji. Mimo tej wady szampon jest warty polecenia.

Yves Rocher - peeling do ciała. Przyjemny, ładnie pachniał, był drobno zmielony.

Kneipp - olejek do ciała. Pięknie pachniał cytrusami. Dobrze odżywiał skórę, świetnie się sprawdzał do pielęgnacji ciążowego brzuszka.

Yves Rocher - żel pod prysznic mandarynka i drzewo cedrowe. Miał ładny, świeży zapach, nie przesuszał, konsystencję miał dość lejącą.

Biochemia Urody - hydrolat z czarnej porzeczki. Długo ze mną był, zużyłam połowę, jednak nie jest to produkt dla mnie. Po każdym użyciu skóra była dość mocno zaczerwieniona, nawet po rozcieńczeniu wodą termalną. 

Yves Rocher - płyn dwufazowy. Bardzo dobry, świetnie radził sobie z usuwaniem makijażu oczu. Kiedyś zużyłam też duże opakowanie i jak najbardziej polecam ten produkt.

Parodontax - miniaturka pasty do zębów, którą dostałam podczas wizyty u stomatologa. To była najohydniejsza pasta, jakiej w życiu używałam. Jej okropny smak jest nie do opisania.


Garnier - płyn micelarny. Używam go od lat. Świetnie sobie radzi ze zmywaniem każdego makijażu, nie podrażnia.

Eco-Lab - tonik odmładzający. To już drugie zużyte opakowanie tego produktu. Dobry skład, niska cena. Co tu dużo mówić, jest świetny.

Be Beauty - zmywacz do paznokci w chusteczkach. To już ostatnie sztuki, jakie miałam w zapasie. Szkoda, bo są już raczej niedostępne. Świetnie się sprawdzały, bez problemu usuwały lakier z  wszystkich paznokci i pozostawiały ładny zapach.

To już wszystkie kosmetyki, które skończyły mi się w kwietniu. Jestem ciekawa, czy używałyście któregoś z przedstawionych produktów?


8 komentarzy:

  1. Spora kolekcja kosmetyków. Niektóre z nich znam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam ten Vianek i mega mnie irytuje, bo u mnie jako micel nic nie zmywa :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Top coat z Avonu i szampon pokrzywowy z Yves Rocher to moi ulubieńcy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Yves Rocher to dobra marka jest. Pozdrawiam z całego serca i zapraszam was do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten blog jest bardzo ciekawy pod względem wątków poruszanych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowicie napisane, trzymaj tak dalej kochana :-)

    OdpowiedzUsuń