sobota, 14 stycznia 2017

Projekt denko - grudzień

14/01/2017


Przyszedł czas na kolejny projekt denko. Tym razem bardzo spóźniony, ale zmobilizowałam się i oto jest :) Zapraszam na prezentację kosmetyków, które dobiły dna w minionym miesiącu.


Sylveco - peeling oczyszczający do twarzy. Mój ulubieniec, zużyłam już drugie opakowanie. Miał w sobie maleńkie, drobno zmielone "igiełki" korundu, które dobrze ścierały martwy naskórek, jednocześnie nie powodując podrażnień. Po użyciu skóra była bardziej gładka i oczyszczona. Jego zapach nie każdemu przypadnie do gustu, trzeba się do niego przyzwyczaić. Trzeba też pamiętać o dość krótkiej dacie ważności - należy zużyć go w ciągu sześciu miesięcy.

Garnier - płyn micelarny. Już nawet nie wiem które opakowanie zużyłam... idealnie zmywa wszelki makijaż, nie wysusza, nie podrażnia. W użyciu oczywiście kolejny.

Organic Therapy - pianka do mycia twarzy z wyciągiem z arcydzięgla. Lubiłam ją. Miała piękny zapach, była delikatna, domywała resztki zanieczyszczeń z twarzy i była wydajna. Niestety szczypała w oczy. Poza tym produkt wzorowy.




Joanna - peeling do ciała malina & jeżyna. Przyjemny, delikatny peeling z drobinkami ścierającymi. Lubiłam go, miał ładny zapach. Plus za to, że nie pozostawiał na skórze tłustej warstwy. 

The Body Shop - żel pod prysznic o zapachu kwiatów drzewa moringa. Za tym unikatowym zapachem przepadam już od dawna. Sam żel był bardzo dobry: dobrze się pienił, nie przesuszał skóry i mimo niewielkiej pojemności był bardzo wydajny.

Receptury Agafii - tradycyjny syberyjski szampon regenerujący. Nie lubiłam go. Był niewydajny, pomimo ogromnej pojemności. Mam wrażenie, że osadzał się na skórze głowy tworząc warstwę i trudno było go spłukać.  Słabo się pienił i trudno rozprowadzało się go na włosach. Miałam wrażenie, że włosy po umyciu nim szybciej się przetłuszczały. Ogólnie był delikatny, nie plątał, ale nie zrobił na mnie aż tak dużego wrażenia, by do niego wrócić.

Kneipp - dwie próbki ujędrniającego olejku do ciała (głównie z pestek winogron). Zastosowałam ten olejek bezpośrednio na ciało, wchłonął się dość szybko, jednak nie przemawia do mnie aplikowanie samych olejów, wolę balsamy czy masła.


Uriage - woda termalna. Niezbędnik, stosowałam ją głównie po peelingach, ponieważ świetnie koiła i łagodziła ewentualne podrażnienia. Lubię ją najbardziej z innych dostępnych na rynku, ponieważ nie wymaga osuszania.

Vianek - nawilżający płyn micelarny dla cery suchej i wrażliwej. Kolejny ulubieniec wśród miceli. Nie stosowałam go do zmywania makijażu, lecz do przemywania twarzy rano. Do tego celu sprawdził się idealnie. Bardzo go lubiłam, a jego zapach był wręcz uzależniający. Z chęcią kupię kolejną buteleczkę.

Lancome - Visionnaire próbka kremu do twarzy. Zużyłam, ale nie zrobił ten krem na mnie żadnego wrażenia, poza miłym zapachem. Nie kupiłabym.


Artdeco - baza pod cienie. Najpierw trochę poleżała w szufladzie, potem próbowałam się do niej przekonać. Nie udało mi się. Stwierdziłam, że każdy korektor, który mam lepiej sprawdza się od tej bazy. Później trafiła do mnie baza z Too Faced (w której się zakochałam). Później chciałam dać jeszcze jedną szansę tej, ale kolejny raz mnie nie przekonała.  

Evree - olejek Magic Rose. Używałam go przez niedługi czas zamiast kremu na noc, jednak miałam niestety wrażenie, że zapychał moją skórę. Żeby produkt się nie zmarnował zużyłam jako pierwszy etap demakijażu i do tej czynności mi się sprawdził. Plus za estetyczną szklaną butelkę, pipetę oraz ładny, różany zapach.

Eveline - tusz do rzęs Volume Celebrities. Kupiłam go pod wpływem pozytywnych opinii i sama teraz mogę wygłosić podobne. Wydłużał i pogrubiał rzęsy, był trwały i niedrogi. Wyglądał tak samo dobrze przez cały dzień, nie robił "efektu pandy", szybko zasychał. Ogromny ulubieniec, do którego z pewnością powrócę.



I to już wszystkie produkty, które udało mi się zużyć w grudniu. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wypróbowania niektórych z nich. Ciekawa jestem, czy znacie opisane przeze mnie kosmetyki, a jeśli tak, to czy Wasza opinia o nich jest podobna do mojej?

1 komentarz:

  1. Z płynów micelarnych od Garniera też miałam już kilka, ale najbardziej polecam ten olejkowy, dwufazowy. Jest naprawdę świetny, a makijaż zmywa zdecydowanie szybciej od innych wersji! :)

    OdpowiedzUsuń