poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Oczyszczanie kosmetyczki, czyli projekt denko - luty i marzec

2/04/2018


Przyszedł czas na kolejny projekt denko, co oznacza, że moje kosmetyczne zapasy powoli się zmniejszają, co mnie ogromnie cieszy. Niżej podsumowanie zużyć z minionych dwóch miesięcy.


Nivea - odżywka do włosów puszących się i trudnych do ułożenia. Świetnie się u mnie sprawdziła, miała dodawać blasku i rzeczywiście to robiła. Włosy po jej zastosowaniu wyglądały naprawdę ładnie. 

Tołpa - mydło borowinowe do odnowy biologicznej. Stosowałam je do mycia całego ciała i świetnie się sprawdziło. Było przyjemnie zbite, nie "ciapało" się tak jak zwykłe mydła w kostce.

Sylveco - próbka balsamu myjącego do włosów z betuliną. Któraś z kolei próbka,  która sprawiła, że coraz bardziej lubię ten produkt.

Be Beauty - zmywacz w chusteczce. Świetna forma, w sam raz na wyjazdy, wystarczy na zmycie lakieru ze wszystkich paznokci. Ogromny plus za brak nieprzyjemnego zapachu i ładne "naolejowanie" paznokci.


Be Organic - masło do ciała szałwia i miłorząb japoński. Fajne, gęste masło, które serdecznie polecam. Zapach jak i skład miało  bardzo naturalny.

Yves Rocher - szampon odbudowujący. Bardzo dobry szampon o ładnym zapachu.

Nacomi - arganowy krem pod oczy. Bogata konsystencja, bardzo dobry skład, wysoka wydajność, niewysoka cena. Stosowałam i na dzień i na noc. W dzień dobrze współgrał z korektorem, a po posmarowaniu okolic oczy na noc, po przebudzeniu nawilżenie nadal było wyczuwalne. Niczego więcej nie oczekuję. To chyba najlepszy krem pod oczy jakiego dotąd używałam. 


Sensodyne - pasta do zębów. Świetna.

Bielenda - płyn dwufazowy do demakijażu oczu i ust. Super produkt, bez problemu wykonywałam nim demakijaż oczu - radził sobie bez zarzutu z każdym tuszem, kredką czy cieniem. W użyciu kolejny. Polecam.

Biochemia Urody - peeling perłowy drobnoziarnisty. To najmocniejszy peeling z jakim miałam do czynienia. Miał postać jasnego proszku, z którego po zmieszaniu z wodą robiła się papka. Był w porządku, jednak nie kupię go ponownie. 


Eveline - zmywacz do paznokci z pompką bezacetonowy. Świetny, wygodny w użyciu i bardzo wydajny - wystarczył mi na rok używania. Bez problemu usuwał każdy lakier. Z pewnością kiedyś do niego wrócę.

Avon - peeling do stóp o zapachu wanilii i porzeczki. Nie lubiłam go, ponieważ nie widziałam jakichkolwiek efektów po jego użyciu. Drobinki miał małe i nieostre, a stopy wolę traktować czymś mocniejszym. Nie polecam.


Avon - krem do stóp o zapachu wanilii i porzeczki. Lubiłam go, ponieważ szybko się wchłaniał, jednak nawilżenie które dawał, nie było długotrwałe.


Yves Rocher - odżywka do włosów przywracająca blask z wyciągiem z nagietka. Drugie zużyte opakowanie. Lubiłam tę odżywkę, jednak jej działanie nie było jakieś oszałamiające.

Isana - krem do rąk rumiankowy. Fajny, szybko się wchłaniał, tani, o przyjemnym zapachu.

Yves Rocher - próbka żelu-kremu matującego na dzień. Wystarczyła na dwa razy i wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.


The Body Shop - żel pod prysznic smoky poppy. Mimo niewielkiej pojemności był bardzo wydajny, pachniał pięknie, unikatowo, dymnie... mmm...

L'oreal - eyeliner czarny super liner perfect slim. Dobry, i precyzyjny. Czasami lekko się zapychał, ale było to chwilowe. Myślę, że kiedyś kupię ponownie.

Janda - maseczka na każdą porę dnia zastrzyk nawilżenia. Świetna!


Kneipp - żel pod prysznic. Bardzo dobry, nie przesuszał i przyjemnie, delikatnie pachniał.

Yves Rocher - serum do włosów. Stosowałam na wilgotne włosy przed suszeniem. Bardzo dobrze się sprawdziło.

Yves Rocher - mleczko do ciała. Miałam kiedyś pełną wersję. Dobrze nawilżało i odżywiało skórę.


Ecodenta - pasta do zębów z wyciągiem z siedmiu ziół. Świetna.

Tołpa - antycellulitowy peeling pod prysznic. Fajny, bardzo delikatny peeling, którego śmiało można było używać jak żelu pod prysznic. Mimo, że był w porządku, stawiam albo na prawdziwy peeling albo na żel, a nie mieszankę tych dwóch produktów.

Avene - żel oczyszczający do mycia twarzy i ciała. Używałam go do twarzy i w tej roli świetnie się sprawdził. Po jego użyciu konieczne było użycie produktu nawilżającego, ponieważ czasami lekko przesuszał.


Wibo - puder bananowy sypki. Ulubieniec nie od dziś. W użyciu mam oczywiście kolejne opakowanie. 

Eveline - płynny jedwab do włosów. Nie zużyłam go nawet do połowy. Stosowałam na końcówki i za każdym razem miałam wrażenie, że puszy włosy i sprawia że wyglądają gorzej.

Sylveco - próbka szamponu do włosów pszeniczno-owsianego. W porządku, ale wyżej wspomniany balsam był lepszy. 

Maybelline - cień w kremie color tatoo w odcieniu creme de nude. Tragiczny produkt. Próbowałam stosować go jako bazę pod cienie, ale wyglądał na powiekach okropnie. Szybko zasechł. Nie polecam.

I to już wszystkie produkty, które zużyłam do końca w ostatnim czasie. Za każdym razem po publikacji "denka" bardzo się cieszę, że mogę już wyrzucić te wszystkie puste opakowania, a jeszcze większą radość mam z tego, że mogę testować nowe produkty.

5 komentarzy: