sobota, 6 sierpnia 2016

Projekt denko - czerwiec i lipiec

6/08/2016


Przyszedł czas na kolejny projekt denko. Troszkę się z nim ociągałam, ponieważ puste opakowania lądowały w specjalnie przeznaczonej na nie torbie bardzo powoli. Dziś zaprezentuję produkty, które zużyłam do dna w czerwcu i lipcu. Zapraszam.


Yves Rocher odżywka chroniąca blask włosów farbowanych z wyciągiem z głogu. Nie farbuję włosów, jednak szampon z tej samej serii dobrze się u mnie sprawdził. Sądziłam, że ta odżywka również okaże się perełką i podkreśli mój naturalny kolor. Niestety była zwykła, po jej użyciu nie zauważyłam żadnego działania. Ani złego, ani dobrego. Ponadto była dość niewydajna. Niczym mnie nie zachwyciła, więc więcej po nią nie sięgnę.

Avon - spray do włosów nadający blasku. Zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Na pochwałę zasługuje szczególnie jego zapach. Przepiękny. Jeśli chodzi o nabłyszczanie, to tak, nabłyszczał, jednak efekt nie był trwały. Początkowy blask znikał z włosów po niedługim czasie.

Yves Rocher - szampon zwiększający objętość z wyciągiem z malwy. Szampony z tej serii są moimi ulubieńcami. Mają dobry, naturalny skład, przez co są bardzo delikatne dla włosów. Dobrze domywał zanieczyszczenia, a włosy po umyciu nim były widocznie gęstsze. Polecam szampony z tej serii.

Gliss Kur - maska do włosów zniszczonych i suchych. Sprawdziła się u mnie świetnie. Włosy po niej były widocznie nawilżone i bardziej błyszczące. Niestety była dość niewydajna, mimo to warto ją wypróbować. Myślę, że kiedyś jeszcze po nią sięgnę.



Avon - glicerynowy krem do rąk i paznokci z witaminą E o zapachu magnolii. Nawilżał dłonie, jednak nie trwale. Nie mam problemu z suchością dłoni, więc dla mnie był wystarczający. Ma jednak cechę, przez którą jest u mnie skreślony. Mianowicie - ogromny minus daję mu za to, że ma w sobie miliony małych, świecących drobinek brokatu. Bardzo mi to przeszkadzało i dalej nie rozumiem, po co te drobinki w kremie do rąk, to przecież nie jest balsam rozświetlający.

My Secret - lakier nr 167 kiwi. Bardzo go lubiłam. Był niezwykle trwały, kolor miał dosyć niespotykany i dodatkowo miał w sobie czarne maleńkie drobinki - bez wątpienia skojarzenie z kiwi. No i do tego owocowy zapach. Nie wiem czy inne z tej serii również pachną, ale tego serdecznie polecam.

Yves Rocher - żel do mycia rąk o przyjemnym zapachu kandyzowanej pomarańczy z cynamonem z edycji limitowanej. Jest to typowo zimowy zapach, który kojarzy mi się z wonią długich cukierków "sopelków" z choinki. Jest specyficzny, bardzo słodki. Lubiłam to mydełko, jednak nie różniło się niczym od o wiele tańszych odpowiedników. Pojemność ma niewielką, jest mało wydajne, więc się zwyczajnie nie opłaca. Poza tym lekko przesusza dłonie.

Elmex - Sensitive Whitening pasta do zębów, którą bardzo lubię za delikatność, dobry "smak" i skuteczne działanie. Wybielenia nie zauważyłam, ale wiadomo jak to z tym jest.

Eveline - miętowy lakier do paznokci nr 808. Kolor bardzo ładny, przyciągający wzrok. By w pełni pokryć całą płytkę musiałam nałożyć dwie warstwy, co jest normalne przy jasnych lakierach. Utrzymywał się na paznokciach przez kilka dni. Miałam kiedyś również czerwony z tej serii i mogę polecić lakiery z tej serii.

Yves Rocher - krem do stóp intensywnie odżywiający o zapachu lawendy. Najlepszy krem do tej partii ciała, jaki miałam przyjemność używać. Pięknie nawilżał, serdecznie go polecam. 



Maybelline - puder w kamieniu. Nie lubiłam go, nie matowił skóry, znikał bardzo szybko. Spokojnie mogę nazwać go bublem.


Garnier - płyn micelarny, którego używam regularnie od miesięcy. Jest naprawdę skuteczny, radzi sobie ze zmyciem każdego makijażu. Ponadto nie podrażnia. Ma dużą pojemność i niską cenę w często spotykanych promocjach. Żadnych minusów, same plusy.

Rimmel - puder matujący, którego z powodzeniem można używać zamiast podkładu, ponieważ ma zadziwiająco dobre krycie, jak na produkt prasowany. Matuje skórę na długi czas. Serdecznie polecam osobom lubiącym lekki, naturalny makijaż. 

Catrice - kamuflaż w płynie w odcieniu 02. Kolejny świetny produkt o wysokim kryciu i dużej trwałości. Nie stosowałam go na okolice wokół oczu, ponieważ jest dość ciężki, a aż tak dużego krycia nie potrzebuję. Za to znakomicie posłużył mi w innych miejscach, które akurat chciałam zakryć. Serdecznie polecam.

Arkana - maska nawilżająca z kwasem hialuronowym. Wystarczyła mi na aż pięć użyć, więc była bardzo wydajna. Producent wskazuje, żeby jej nie zmywać, więc zostawiałam ją na noc. Rano buzia była bardziej nawilżona i miękka. 

AA - próbka kremu z różowymi algami. Krem nawilżająco - korygujący na dzień dla cery suchej i normalnej. Ta mała próbka wystarczyła mi na trzy poranne użycia. Sprawdził się świetnie jako baza, dobrze utrzymywał makijaż. Po nałożeniu twarz wyglądała na bardziej wypoczętą. Nie oczekiwałam od niego zbyt wiele, jednak pozytywnie mnie zaskoczył.

I to już wszystkie produkty, które w ostatnich dwóch miesiącach zużyłam do końca. Jak na tak długi okres, liczba nie powala, ale już teraz wiem, że kolejny projekt denko będzie obejmował tylko sierpień - dużo kosmetykach dosięga denka. Jestem ciekawa, jak u Wam wychodzi zużywanie i czy znacie produkty, które ja wykończyłam?




3 komentarze:

  1. Też korzystam z wielu tych produktów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Płyn micelarny z Garniera - mój ulubieniec wszech czasów :) Zapraszam do siebie: www.rebellious-anne.blogspot.com Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna recenzja wszystko profesjonalnie opisane.

    OdpowiedzUsuń